O NAS

Drodzy Państwo,

Chcielibyśmy po krótce opowiedzieć jak doszło do powstania polskiego informatora branżowego „Żółte Strony”. Pewnego majowego dnia 2007 roku, (Dominik Rybak i Roman Dobuch) – „siedzieliśmy z Romanem, z którym mieliśmy wspólne biuro, u naszego kolegi w rosyjkiej restauracji przy piwku”. Właśnie wówczas pochwalił się nam, co Rosjanie potwafią zrobić, pokazał nam rosyjską książkę branżową, ukazującą się na terenie Hamburga – „Sprawocznik”. Ta idea nas zainspirowała. Przecież Polonia także potrzebuje podobnego informatora. Zdeterminowani postanowaliśmy zrobić to samo dla rodaków w Hamburgu. Roman prowadził agencję reklamową, a to gwarantowało nam najlepsze zaplecze, w kontekście realizacji zamysłu pisma branżowego. Mieliśmy fachowca, który wiedział jak oprawić to graficznie i przenieść na papier. Dzięki naszym dotychczasowym kontaktom na terenie Hamburga mogliśmy dotrzeć do wielu osób i firm polskojęzycznych. Tak jak wszystkie początki – i nasz nie był łatwy. Szybko skończyła się lista znajomych i trzeba było zajrzeć do książki telefonicznej. Zaczęliśmy szukać nazwisk o polskim brzmieniu, kończących się na SKI lub SKA. Niestety około 95% z polskością nie miało nic wspólnego… Mimo wszystko udało nam się zebrać około 100 firm do pierwszego wydania na rok 2007/2008. 

Po mentalnych i fizycznych akrobacjach, nieprzespanych nocach, nadziejach i rozczarowaniach – naszym oczom wreszcie ukazały się dwie palety pierwszego, drukowanego wydania w nakładzie 10.000 sztuk!  Zrobiony pierwszy  krok…

No to w drogę, do naszych reklamodawców, trzeba rozprowadzić broszurę  po Hamburgu.  Oczywiście sami zajęliśmy się kolportażem,..  Zmęczenie zostało wynagrodzone wieloma pozytywnymi reakcjami, a to utwierdziło nas w przekonaniu, że nie była to szalona idea zakrapiana kuflem piwa. (jak to czasami bywa..)

Zgodnie z prawami biznesu, żeby dobrze wystartować trzeba odpowiednio zainwestować, tak też uczyniliśmy (nie tylko finansowo ale i czasowo).

Zakupiliśmy  ok. 10.000 gadżetów reklamowych (zapalniczek, długopisów, kubków i innych). Nasz informator reklamuje również jeżdżący po Hamburgu, specjalnie zakupiony do tego celu, zabytkowy oryginalny włoski fiat 126 z roku 1973, pierwowzór popularnego fiata 126p „malucha”, samochodu który zmotoryzował Polskę. Stanowi maskotkę redakcji i nie może go zabraknąć na polonijnych festynach i imprezach pod gołym niebem.

Latem 2008 roku, jako sponsorzy  bankietu w Oldenburgu, zaprezentowaliśmy „Żółte Strony”, a co za tym idzie wszystkich reklamodawców. Kolejne wydanie 2008/2009 okazało się równie skomplikowane jak pierwsze, miliony telefonów, trochę mniej nieprzespanych nocy.

Jednak zgłosiło się  do nas 30 firm więcej niż w poprzednim wydaniu, co udowodniło, że szliśmy w dobrym kierunku. Następna decyzja brzmiała –  podwoić nakład. Zatem wydrukowaliśmy 20.000 broszur.

I to wydanie okazało się przełomowe w naszej działalności. 

Zaczęto nam sugerować utworzenie nowej gazety na bazie istniejącej broszury. Cóż, trzeba iść za ciosem…

 W tamtym czasie na hamburskim rynku nie było ani jednego regularnie ukazującego się pisma, nie mówiąc już o porządnej oprawie graficznej. Kolejny cel – na martwym rynku powołać do życia „Rynek” – żywe medium łączące Polonię. Zaczęliśmy szukać ludzi, którzy mieliby ochotę i czas współpracować z redakcją. Wówczas poznaliśmy Jolę Popiołek, a ona przedstawiła nam małżeństwo: Krysię i Piotra Tomasik oraz Anitę Wojcinowicz. Państwo Tomasikowie pożegnali się z nami po 3. pierwszych wydaniach.  Anita mieszkała w Polsce, grafiką zajął się Krzysztof Lichoń. Do tego projektu było nas już 6., rozrzuceni pomiędzy Niemcami a Polską, właściwie zgodnie z ideą polonijnego wydawnictwa. Jesienią  2008 usiedliśmy nad koncepcją nowej gazety. Chcieliśmy ciekawego, dobrze wydanego medium, które byłoby elementem integracyjnym, rozpierzchłej społeczności. Po tych wszystkich latach na emigracji czuliśmy, że mamy jakąś misję.

W grudniu 2008 roku przedstawiliśmy nasz projekt w Konsulacie oraz w parafii. Dzięki nieocenionej pomocy proboszcza hamburskiej parafi, księdza Jacka Bystronia, mieliśmy możliwość dotarcia do większości Polonii.  W styczniu 2009, własnymi siłami zorganizowaliśmy mini akcję promocyjną – rozdwaliśmy ulotkę informującą o powstaniu nowej gazety we wszystkich punktach związanych z Polonią i pod kościołami. Pierwsze wydanie – ukazało się w lutym jako egzemplarz bezpłatny, jednocześnie z odpowiednikiem strony internetowej: www.rynek.de

Z roku na rok zmieniało się grono współpracowników „Rynku”. W marcu 2009 roku zaczęła pisać do gazety Pani Sława Ratajczak, polonijna dziennikarka. Swoje teksty umieszczała Grażyna Słomka, autorka projektu Filmland Polen, pisali muzycy, nauczyciele i inni. Sześcioosbowa redakcja pozostała niezmienna.

To mikroskopijne grono z miesiąca na miesiąc starało się zamieszczać ciekawe materiały, docierając do polskich celebrytów, przeprowadzało z nimi wywiady, penetrowali rzeczywistość zarówno w Polsce,  jak i w Hamburgu, czasem rozbawiali, czasem zasmucali, często skłaniali do refleksji. To naprawdę ciężka praca, ale dawała nam mnóstwo satysfakcji. 

W listopadzie 2009 roku, Jola wpadła na szalony pomysł założenia sztabu WOŚP w Hamburgu.

Wysłaliśmy nasze zgłoszenie i oczekiwanie! Potwierdzenie i akceptacja przyszła w połowie grudnia. Krótko przed świętami Bożego Narodzenia zaczęliśmy szukać lokum i sponsorów, z wielką radością witaliśmy każdą nową osobę, która chciała wspomagać akcję. Znaleźliśmy dobre lokum, akcja była wielkim zaskoczeniem. Byliśmy szczęśliwi, Polonia nie zawiodła.

Gazeta „Rynek” jest nośnikiem  dla wszelkiego rodzaju imprez, wydarzeń, reklam i ogłoszeń drobnych, a to stanowi podstawę dialogu między nami, a czytelnikami.

Aby usprawnić funkcjonowanie pisma połączyliśmy się z wydawnictwem Polonia Info, które ukazywało się jako miesięcznik, później kwartalnik. Nawiązaliśmy również kontakt z wydawnictwem internetowym Kulturograf – Mariola Rutschka oraz Teraz Polonia. Wymienialiśmy się wiadomościami i wspólnie tworzyliśmy  internetowy przekaz, zapowiadając i relacjonując wszelkiego rodzaju imprezy jakie były i jakie będą miały miejsce w najbliższym czasie. Dzięki znajomości z Leszkiem Gbużyńskim dopracowaliśmy  nasze strony internetowe. Cenimy sobie naszą współpracę i wspieramy się wzajemnie. Wydanie papierowe gazety było w latach 2009 – 2012, niestety zmuszeni byliśmy przejść na gazetę online.

Gazeta: www. rynek.de istnieje w tej wersji do dnia dzisiejszego, jest to jedyna polskojęzyczna platforma w północnych Niemczech.

Aktualnie na rynku znajduje się 9. wydanie książki firm „Zolte Strony” o nakładzie 30.000 sztuk.

Dużymi krokami zbliżamy się do wydania jubileuszowego (10-cie), a co za tym idzie!?? …. wiele niespodzianek.

Redakcja

X












captcha